Polecane produkty

Stoły do masażu

Linki sponsorowane




Poprzedni temat «» Następny temat
Psom też należy się masaż. W Opolu mają prawie SPA
Autor Wiadomość
massagewarsaw 
leki przeciw pasozytom grzybom sprzedam apteka


Pomógł: 15 razy
Dołączył: 05 Lut 2008
Posty: 7180
Skąd: bangkok warszawa
Wysłany: 2013-01-27, 13:24   Psom też należy się masaż. W Opolu mają prawie SPA

Z fizjoterapią było tak samo jak z lekami czy przełomowymi postępami w chirurgii. Wszystkie nowości testowano na zwierzętach. Tylko potem zapomniano, że zwierzętom też można pomóc

Wyobraźcie sobie taką scenę: drzwi gabinetu otwierają się, wchodzi pacjent - a w tej roli Tonia, suczka rasy hovawart - i pewnym krokiem kieruje się na kozetkę. Gdy się już na niej położy, rehabilitant włącza światła podczerwieni, które rozgrzewają psie ciało. Potem przez chwilę rehabilitantka będzie masować miednicę i tylne łapy psa. Tonia będzie leżała spokojnie i ufnie. Czasów, gdy nie dawała się dotknąć, już dziś nikt nie pamięta.

Kwadrans później na komendę pies trochę rozczarowany, że to już koniec, zejdzie z kozetki i położy się na dużej piłce do ćwiczeń. Rehabilitantka, podtrzymując psa, będzie tak poruszała piłką, by pies musiał utrzymywać równowagę i ciężar ciała na tylnych łapach.

Dalej będą ćwiczenia, w których Tonia ułoży się tak, że przypominać będzie raczej żabę niż psa, a na koniec będą zabawy z masującymi poduszkami. Sesja trwająca około godziny dwa razy w tygodniu wystarczy, by pies z wrodzoną dysplazją normalnie funkcjonował.

Dobre dla nas, więc też dla psów

Tak z zewnątrz wygląda zoofizjoterapia, czyli rehabilitacja zwierząt. Gabinet zoofizjoterapeuty może przypominać dobre spa. Oprócz urządzenia do ogrzewania ciała ciepłem z podczerwieni, łóżka do masażu, dużej piłki do ćwiczenia mięśni jest tam specjalistyczna aparatura do puszczania prądu i laserów. W grę wchodzą również zabiegi z kinezy i z użyciem pola magnetycznego. Słowem - wszystkie dobrodziejstwa fizjoterapii wymyślone dla człowieka równie dobrze można zastosować u zwierząt.

Wszyscy ci, którzy w tej chwili oburzają się na samą myśl o leczeniu kota czy psa światłem podczerwieni czy zbawiennym masażem, powinni uświadomić sobie, że tak naprawdę to nie zwierzęta powinny być nam wdzięczne, tylko my im.

Z fizjoterapią było bowiem tak samo jak z lekami czy przełomowymi postępami w chirurgii. Wszystkie nowości testowano na zwierzętach. Tak więc laser, pole magnetyczne czy prąd (brzmi groźnie, ale może to na przykład przyśpieszać odbudowę i regenerację zanikłych mięśni) testowano najpierw na zwierzętach, z całą konsekwencją tego zjawiska, także cierpieniem zwierząt podczas nieudanych prób.

Jak to możliwe, że to, co działa na układ ruchowy psa, pomaga też człowiekowi? Otóż wszyscy jesteśmy z królestwa zwierząt, typ kręgowce, gromada ssaki. My, ludzie, chodzimy na dwóch nogach, ale nie tak dawno jeszcze podpieraliśmy się. To dlatego dziś tak wiele osób męczy się ze schorzeniami stawów. Po prostu ewolucja nie dokończyła jeszcze swego dzieła. To dlatego gdy metody próbowane na psach i kotach sprawdziły się i zaczęły przynosić efekty, zaczęto stosować je na ludziach. I choć można było wykorzystać je również w medycynie weterynaryjnej, na długo o tej możliwości zapomniano.

Dopiero w latach 80. Amerykanie doszli do wniosku, że sama operacja, zabieg czy leki nie wystarczą. Do pełni szczęścia pacjenta i szybkiego powrotu do zdrowia potrzebna jest również rehabilitacja. Ta myśl spodobała się również w Europie, dlatego dziś na każdym oddziale - nie tylko chirurgicznym, ortopedycznym, lecz także na przykład ginekologicznym - jest fizjoterapeuta. Co więcej, w Stanach czy w Holandii fizjoterapię stosuje się również w medycynie weterynaryjnej, czyli u zwierząt. W Polsce, jak zwykle, dopiero się do tej metody przekonujemy.

By bokser nie miał depresji

Urszula Cieśla, która prowadzi gabinet w Opolu, tłumaczy, że zoofizjoterapia to wspieranie naturalnych procesów, które codziennie, w każdej minucie zachodzą w organizmach zwierząt (w naszych zresztą też). Fizjoterapia sprawia, że podział komórek, dobroczynna działalność kolagenu, aktywność krwinek, które niczym najlepsi logistycy dostarczają pożywienie i tlen w każdy zakątek ciała, dzieją się szybciej, lepiej, mocniej, w efekcie czego organizm szybciej wraca do zdrowia. Czasem nawet bez konieczności użycia skalpela czy chemii.

- Operacje nie zawsze się udają. Czasem też na chorobę nie ma leków. Albo na starość. Nie można jej leczyć, można sprawić, by była mniej uciążliwa - mówi Urszula Cieśla.

Opowiada, że zoofizjoterapia może być również rozwiązaniem, gdy wiadomo, że standardowe leczenie będzie wiązało się z ogromnymi kosztami psychicznymi dla zwierzaka, na przykład ryzykiem popadnięcia w depresję. Bo zwierzęta też chorują na depresję. Są wtedy osowiałe, nie chcą jeść, bawić się, wychodzić na spacer.

- Widziałam takie zwierzęta. Dla mnie ich smutek to znak, że nie chcą być leczone. Każdy, kto pracuje ze zwierzętami, wie, że niektóre w chorobie walczą, jest w nich wola życia, a inne się poddają. Zwierzęta same wiedzą, kiedy jest ich czas - opowiada zoofizjoterapeutka.

Przypomina jej się pewien starszy już i mocno otyły pies. Gdy trafił do lecznicy, miał już sparaliżowany cały tył ciała, nie chodził. - Lekarze kręcili głowami, ja też, ale właścicielka uparła się, by psu pomóc. Tyle że w nim nie było już ducha walki. Podjęłam próbę rehabilitacji, ale na nic się to zdało. Ostatecznie przekonaliśmy właścicielkę do eutanazji.

Z bokserem Kenzo było inaczej. Do zoofizjoterapeutki trafił w październiku ubiegłego roku.

Wulkan energii, choć ma już osiem lat, a przeciętnie boksery żyją co najwyżej dziesięć. Ten jednak ani myślał o statecznym człapaniu i wylegiwaniu się na kanapie. Tak szalał, że coś mu strzyknęło w psim kolanie i zaczął poważnie kuleć. Zdjęcie rentgenowskie pokazywało poważne uszkodzenie kolana, ale tak zwany test szuflady (podaje się leki na zwiotczenie mięśni i sprawdza, czy kości wysuną się jak szuflada, jeśli tak się stanie, to jest to bardzo zły znak) był niejednoznaczny.

- Zadaliśmy sobie pytanie: operować czy nie? U starszych psów istnieje wyższe ryzyko niewybudzenia się z narkozy, poza tym potem trzeba byłoby zastosować "klatkoterapię", czyli zamknięcie psa po to, by mocno ograniczyć ruch, co jest po operacji konieczne. Inaczej wszystko, co zostało chirurgicznie naprawione, raz-dwa na nowo by się rozleciało. Jednak ten bokser się do tego nie nadawał. W zamknięciu popadłby w depresję i właściwie bylibyśmy w punkcie wyjścia, to znaczy skończyłoby się na psim cierpieniu, a przecież właśnie tego chcieliśmy uniknąć.

Właścicielka Kenza zgodziła się spróbować zoofizjoterapii, która bywa alternatywą dla operacji. - To nie jest tak, że podbieram lekarzom weterynarii pacjentów. Przeciwnie, zoofizjoterapia jest raczej uzupełnieniem podstawowego leczenia. Jednak zdarzają się przypadki, których z różnych względów leczyć tradycyjnymi metodami nie można. Jak w przypadku boksera operacja mijałaby się z celem, tak w przypadku na przykład starszych psów podawanie leków jest jak dostanie się z deszczu pod rynnę, bo ich wątroby są już stare i niewydolne, więc chemia zamiast pomagać, dodatkowo organizm obciąża. Wtedy zoofizjoterapia wysuwa się na plan pierwszy - tłumaczy Urszula Cieśla.

Czary-mary

Na swojej stronie internetowej zoofizjoterapeutka ma cytat z Mahatmy Gandhiego, który powiedział: "Wielkość narodu i jego postęp moralny można odczytać ze sposobu, w jaki traktuje on swoje zwierzęta". W życiu zaś kieruje się radą z "Małego Księcia", a konkretnie Lisa, który tłumaczył: "Jest się odpowiedzialnym za to, co się oswoiło".

Takie ma nastawienie do świata, dlatego złośliwe uwagi ludzi czy sceptyczne nastawienie nie robią na niej większego wrażenia.

- Czasem spotykam się wręcz z negatywnym nastawieniem. Na przykład z pytaniami, po co się tak starać dla byle psa czy kota. No jak to? Zwierzęta są naszymi przyjaciółmi, często są w rodzinie od lat. To nasi wierni towarzysze, za których w dodatku jesteśmy odpowiedzialni. Dla mnie to sprawa oczywista. Pochodzę z domu, gdzie zwierzęta były zawsze, a rodzice pobłażliwie patrzyli na to, że przyciągałam do domu różne żyjątka z ulicy, a nawet uczestniczyli w moim 10-letnim wegetarianizmie - mówi.

Cieśla musi się jednak czasem zmierzyć również ze sceptycyzmem klientów. - Spotkałam w lecznicy pewną panią, której pies nie nadawał się do leczenia farmakologicznego, bo wysiadła mu wątroba. Na moją propozycję, by zwierzę poddać fizjoterapii, odpowiedziała, że nie wierzy w żadne czary-mary.

Zapytała więc panią, czy miała kiedyś zabieg w szpitalu, i okazało się, że kobieta miała operację kolana. Urszula poprosiła, by opowiedziała, jak wyglądało jej leczenie.

- Normalnie - odparła pani. - Zrobili operację, potem chodziłam do rehabilitanta i na magnes.

- Pomogło? - zapytała Urszula.

- No, pomogło - przyznała pani.

- Tak samo jest z zoofizjoterapią. To taka sama rehabilitacja, którą przeszła pani w szpitalu, tylko że dla zwierząt - zauważyła.

Mimo to właścicielka czworonoga nie zdecydowała się przyjeżdżać z psem na zabiegi.

Zagłębie zoofizjoterapeutów

By zostać dziś w Polsce zoofizjoterapeutą, niekoniecznie trzeba być najpierw fizjoterapeutą. - Wystarczy odbycie kursu. Dlatego może tak się zdarzyć, że osoba legitymująca się dyplomem zoofizjoterapeuty (bo w Polsce nie ma ustawy o tym zawodzie) może być na przykład mechanikiem samochodowym i z tymi sprawami nie mieć wiele wspólnego - zauważa Cieśla. Przekonuje, że półroczny kurs może tylko uzupełnić wiedzę, ale nie nauczyć zawodu od podstaw.

Jej kurs wydawał się niewystarczający, dlatego będąc jeszcze studentką Politechniki Opolskiej, wymyśliła program pomagający i zwierzętom, i studentom. Ci bowiem poszli do lecznic weterynaryjnych w Opolu i zaproponowali, że pod okiem lekarzy weterynarii i swoich mentorów będą rehabilitować zwierzęta. I tak przez rok 15 studentów działało na rzecz zwierząt i nauki.

Program wypalił. Teraz politechnika chce iść o krok dalej. - Przygotowujemy pierwsze w Polsce studia z zoofizjoterapii. Będą to studia podyplomowe dla absolwentów fizjoterapii. Przez dwa lata praktycy będą wprowadzali w tajniki zoofizjoterapii osoby chętne do pomagania zwierzętom. Te studia to podniesienie standardu - zaznacza Cieśla.

Właściwie merytoryczne przygotowanie już jest. Nie wiadomo jeszcze, czy studia zaczną się już teraz czy dopiero od października, czyli od nowego roku akademickiego. - Wszystko zależy od tego, czy zbierzemy odpowiednią liczbę chętnych. Do otworzenia kierunku potrzebujemy 18 kandydatów - informuje.
 
     
Linki sponsorowane
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Styl zmodyfikowany dla e-Masaz.pl, Mapa witryny, Regulamin forum

Wyszukiwanie w Google

Partnerzy forum
Gabinety masażu Kurs masaż tajski Fizjoterapia Rehabilitacja
Forum korzysta z plików cookies. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.
Kopiowanie materiałów bez zgody administracji zabronione. Administracja nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi użytkowników oraz materiały przez nich przesłane. Witryna ma charakter informacyjny. Administracja nie ponosi żadnej odpowiedzialności za jakiekolwiek szkody spowodowane wykorzystaniem przez użytkownika informacji zawartych na forum.
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 13
Reklamy

Linki sponsorowane



Stoły do masażu

Stoły do masażu

Szkoła masażu

Masaż




Ostatnio na forum



Zapraszamy na FB