massagewarsaw leki przeciw pasozytom grzybom sprzedam apteka
Pomógł: 15 razy Dołączył: 05 Lut 2008 Posty: 7180 Skąd: bangkok warszawa
Wysłany: 2015-10-06, 15:13 Stres i ból, czyli jak nieszczęścia chodzą parami
Każdy ma jakieś wyobrażenie na temat tego czym jest stres. Większości jawi się jako szkodliwe zjawisko i są świadomi jak silnie wpływa na nasze samopoczucie. Jest w tym oczywiście dużo prawdy, jednak niewiele osób uświadamia sobie jak ścisłe jest powiązanie pomiędzy przewlekłym stresem, a dolegliwościami bólowymi i dlaczego warto przy walce z bólem zwrócić uwagę nie tylko na bolesne miejsce, ale i spojrzeć całościowo na swoje życie.
Na początek garść teorii w wersji light. Stresem nazywamy wytrącenie naszego ciała z biologicznego status quo. Czynniki, które to powodują nazywamy stresorami – w medycynie rozróżniamy psychologiczne, fizjologiczne, anatomiczne lub fizyczne.
Do każdego rozchwiania naszego biologicznego stanu równowagi potrzebujemy się zaadaptować, w przeciwnym razie grozi to zaburzeniem naszego zdrowia. Stresorami jesteśmy bombardowani właściwie z każdej strony i radzimy sobie z nimi nie najgorzej, jednak często ich mnogość kumuluje się w sposób przekraczający nasze zdolności przystosowawcze.
Układem który szybko reaguje na zagrożenia jest nasz autonomiczny układ nerwowy, a ściślej jego współczulna część. Układ ten jest zdolny wraz z nadnerczami do uwalniania adrenaliny która reguluje wiele procesów w ciele, jak ciśnienie krwi, przemiany energetyczne, praca układu trawiennego czy napięcie mięśni gładkich. Dzięki temu adrenalina z łatwością rozprzestrzenia się po całym organizmie. Wszystkim zawiaduje oczywiście miłościwie nam sterujący mózg w odpowiedzi na informacje z tkanek, receptorów, myśli i wspomnień.
Przykładem tego jak nasza wyobraźnia wpływa na układ współczulny może być sytuacja w której przyspiesza nam tętno i zaczynają pocić dłonie od samego myślenia o publicznym wystąpieniu (w tym miejscu chciałem polecić świetnego TED talka na temat wpływu naszej postawy na hormony). Żadnego rzeczywistego zagrożenia, a reakcja jak najbardziej prawdziwa.
Dowodzi to jak silnie nasze myśli wpływają na somatyczne reakcje, przy czym zagrożenie nie musi być rzeczywiste. Wspólnie z innym hormonem – kortyzolem – adrenalina pomaga dostarczyć energię do mózgu, mięśni, przyspiesza przemiany tlenowe, rozszerza źrenice, zaciska trzewia, tłumi układ odpornościowy i wyłącza produkcję spermy [1].
Wszystko to ma znaczenie w przypadku gdy decydujemy czy walczyć, czy uciekać. Jest to mechanizm zaprogramowany w systemie włącz/wyłącz i kiedy stresujący czynnik przemija, organizm powraca do swojego normalnego stanu.
Dobrze, ale jaki to ma związek z bólem? Adrenalina nie prowokuje zazwyczaj bólu sama z siebie, ale gdy nastąpi kilka zmian w ciele i zwiększy się wrażliwość systemu alarmowego, ból może się pojawić [3]. Przewlekłe zapalenie, uszkodzenie nerwu i zwiększenie ilości receptorów adrenaliny może zwiększyć informacje o zagrożeniu i sprowokować ból.
Im dłużej sytuacja trwa, tym gorzej. Innym istotnym graczem pojawiającym się w reakcji na stres jest kortyzol, który bywa nazywany hormonem stresu. Zawdzięcza swoją zwyczajową nazwę swojemu silnemu wpływowi na metabolizm. Spowalnia procesy, które nie są potrzebne dla ochrony ciała, a przyspiesza te istotne.
Dlatego kiedy zdajemy egzamin na prawo jazdy, atakuje nas rozjuszone okapi lub gdy ktoś rozbije nam butelkę na głowie, prawdopodobnie nie myślimy o rozmnażaniu ani o trawieniu. Co istotniejsze – gojenie zostaje wstrzymane, gdyż procesy zapalne zużywają zbyt wiele energii.
To, czego w takich sytuacjach potrzebujemy, to odżywiony i szybko przetwarzający informacje mózg, mięśnie do walki bądź ucieczki i wspomaganie endorfin, by hamować informacje o zagrożeniach. W sytuacjach nagłych jest to niezbędne, jednak dłużej podtrzymujące się stężenie kortyzolu spowoduje spowolnienie gojenia, kłopoty z pamięcią, depresję i spadek kondycji fizycznej, spajając tym samym powiązanie pomiędzy negatywnymi myślami i bólem[3].
Mięśnie jako część układu ruchu stanowią jedno z centrum zainteresowań fizjoterapii ortopedycznej. Mięśnie szkieletowe można w uproszczeniu podzielić na toniczne – są to najczęściej krótkie mięśnie, odpowiedzialne za stabilizację, wolniej kurczliwe, zdolne do długich wysiłków i szybko regenerujące się, oraz fazowe – długie, zdolne do wyzwalania dużej siły w małym czasie, jednak szybko męczące się i długo regenerujące. Mięśnie fazowe odpowiadają za globalne ruchy, a w stresowych sytuacjach mają pierwszeństwo nad aktywnością mięśni stabilizujących.
Nie jest to sytuacja na dłuższą metę korzystna, ponieważ mięśnie długie nie są skonstruowane, aby być w stanie ciągłego pobudzenia. Dodatkowo jeśli pozostają aktywne, mają tendencję do skracania się i bolesnego obkurczania. Stąd to uczucie spiętego karku i napięcia w okolicach łopatek, które pewnie większość z nas kojarzy z bardziej stresujących okresów życia.
Co robią wtedy mięśnie stabilizujące? Zmniejszają swoją aktywność i słabną, bo po co utrzymywać pobudzenie, gdy ktoś silniejszy (co wcale nie oznacza – wydajniejszy) odwala za nie robotę. Bez mięśni stabilizujących ruch w stawach jest mniej wydajny i łatwiej dochodzi do przeciążeń. Tak powstaje błędne koło bólu w sekwencji:
Te zmiany mogą oczywiście doprowadzić do uszkodzenia różnych tkanek ciała, albo uniemożliwić prawidłowe gojenie. Na szczęście fizjoterapia i masaż dysponuje pokaźnym wachlarzem środków, które mogą przerwać koło bólu przy każdym z ogniw. Napięcie mięśni dobrze poddaje się różnym odmianom masażu i rozciągania.
Zaburzona praca stawów to pole popisu dla terapii manualnej. Przeciążenia i nieprawidłową mechanikę ciała można skorygować przy pomocy odpowiednio dobranych ćwiczeń.
Jaki z tego wniosek? Relaksujmy i ruszajmy się – w dowolnej kolejności. W dzisiejszych czasach niemożliwym jest uniknięcie stresujących sytuacji, ale pomimo tego ludzie mają możliwość kontroli nad tym co postrzegają jako stresujące i jak na to zareagują.
Ader, R. and N. Cohen, Psychoneurolmmunology: conditioning and stress. Ann Rev Psychol, 1993. 44:53-85.
Devor M, Seltzer Z. Pathophysiology of damaged nerves in relation to chronic pain. In: Textbook of pain (Wall PD, Melzack R, eds), pp 129–164. London: Churchill Livingstone, 1999.
Chronic Stress, Cortisol Dysfunction, and Pain: A Psychoneuroendocrine Rationale for Stress Management in Pain Rehabilitation Kara E. Hannibal, Mark D. Bishop Phys Ther. 2014 December; 94(12): 1816–1825. Published online 2014 July 17. doi: 10.2522/ptj.20130597
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum korzysta z plików cookies. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były
zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.
Kopiowanie materiałów bez zgody administracji zabronione. Administracja nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi użytkowników oraz materiały przez nich przesłane.
Witryna ma charakter informacyjny. Administracja nie ponosi żadnej odpowiedzialności za jakiekolwiek szkody spowodowane wykorzystaniem przez użytkownika informacji zawartych na forum.
Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 13