massagewarsaw leki przeciw pasozytom grzybom sprzedam apteka
Pomógł: 15 razy Dołączył: 05 Lut 2008 Posty: 7180 Skąd: bangkok warszawa
Wysłany: 2017-03-26, 03:59 Kontuzje na celowniku
Bolesne masaże, wcieranie końskiego łożyska, wstrzykiwanie osocza – sportowcy są gotowi zrobić wszystko, byle jak najszybciej wrócić do formy.
Kondycja fizyczna jest dla sportowca tym, czym dla samochodu solidne opony, sprawny układ hamulcowy i kierowniczy. Jeśli one szwankują, to jazda może przynieść więcej szkody niż pożytku, a nawet zakończyć się groźnym wypadkiem. W przypadku sportowca ważne jest to, że wskutek kontuzji traci nie tylko przyjemność z uprawiania sportu, ale również pieniądze i uznanie. Czołowi zawodnicy zarabiają miliony i są warci dla swych klubów znacznie więcej.
Niesprawność, która wyklucza np. piłkarza na kilka tygodni z gry, oznacza wymierne straty. W takiej sytuacji sportowcy chętnie korzystają z różnych metod leczniczych – czasami dość dziwnych.
Moda na bałkańskich znachorów
O 44-letniej Marijanie Kovacević z Serbii wiadomo niewiele, choć rozpisuje się o niej prasa sportowa. Ukończyła studia farmaceutyczne i przyjmuje w zaciemnionym gabinecie na przedmieściach Belgradu. Szczególny rozgłos przyniosły jej rekomendacje czołowych piłkarzy klubów angielskich i włoskich, m.in. Vincenta Kompany’ego, Franka Lamparda, Dejana Stankovica i Robina van Persie.
Twierdzą oni zgodnie, że wizyta u Kovacević przyspieszyła regenerację po kontuzjach i powrót na boisko. Jak to możliwe? Serbska znachorka stosuje masaże ręczne z użyciem walca. Jednak jej największa tajemnica to żele zawierające m.in. końskie łożysko. Nakłada je na skórę pacjenta, a następnie stosuje pole elektromagnetyczne, dzięki któremu składniki preparatu mają wnikać w ciało. Kovacević twierdzi, że już po kilku dniach uszkodzona tkanka mięśniowa się goi. I choć lekarze wątpią w skuteczność tej metody, chętnych na zabieg kosztujący ok. 5 tys. euro nie brakuje. Niedawno do znachorki miał się udać piłkarz Legii Warszawa Orlando Sa.
Nie byłby to pierwszy przypadek korzystania z takich zabiegów, jeśli chodzi o zawodników stołecznego klubu. Trzy lata temu inny piłkarz Legii, Ivica Vrdoljak, przez kilka miesięcy zmagał się z kontuzją mięśni uda. Lekarze i fizjoterapeuci byli bezradni, sportowca czekała operacja, którą odwlekał, biorąc leki przeciwbólowe.
Zdecydował się na wizytę u bośniackiego znachora, z którego usług korzystali wcześniej piłkarze AC Milan: Kaka i Pippo Inzaghi. Sztab szkoleniowy był w szoku, kiedy okazało się, że piłkarz wyzdrowiał w ciągu kilkudziesięciu godzin. „Masaż, bo nie wiem, jak inaczej określić to działanie manualne, był bardzo bolesny, krzyczałem z bólu. Następnego dnia ból był trzy razy większy. Znajomi piłkarze uspokoili mnie jednak, że to normalne, że mam się nie bać, bo na pewno będzie lepiej. I rzeczywiście, ból minął bezpowrotnie” – opowiadał Vrdoljak w wywiadzie dla portalu Legionisci.com.
Specjaliści jednak ostrzegają, że nie zawsze efekty znachorskich zabiegów są tak dobre. „Podczas mojej wieloletniej pracy z zawodowymi sportowcami nie zdarzył się przypadek, aby takie metody jak przykładanie liści kapusty czy maści dziwnego pochodzenia zadziałały i postawiły moich pacjentów na nogi” – mówi fizjoterapeuta Michał Dachowski. I dodaje, że kluczowa w procesie leczenia kontuzji może być wola uzdrowienia i nastawienie pacjenta.
Możliwe więc, że zabiegi znachorów działają głównie na zasadzie placebo – wystarczy wiara sportowca w ich skuteczność. „Kluczem do efektywnego leczenia jest wielki postęp w dziedzinie rehabilitacji i ortopedii” – wyjaśnia Michał Dachowski.
Zastrzyk z własnej krwi
Jednym z przejawów tego postępu jest coraz powszechniejsze stosowanie terapii osoczem bogatopłytkowym. To koncentrat płytek krwi, które zawierają liczne czynniki wzrostu – substancje przyśpieszające gojenie się mięśni i ścięgien. Gdy do lekarza tafia kontuzjowany sportowiec, najpierw pobiera się od niego krew. Służą do tego sterylne zestawy jednorazowego użytku. Krew zostaje odwirowana, wskutek czego uzyskujemy 2–3 ml osocza bogatego w płytki krwi. Następnie lekarz wstrzykuje je w uszkodzone miejsca, które widzi na obrazie USG. Z tej metody korzystają głównie tenisiści, golfiści, lekkoatleci, siatkarze, koszykarze oraz piłkarze.
Oczywiście jest ona wykorzystywana także u pacjentów po urazach ortopedycznych lub cierpiących na przewlekłe schorzenia, takie jak choroba zwyrodnieniowa stawów. Osocze bogatopłytkowe znalazło nawet zastosowania kosmetyczne (pisaliśmy o nich szerzej w „Focusie” nr 11/2014).
Kombinezon wskaże siniaki
Szybkie reagowanie na kontuzje jest kluczowe, zwłaszcza w przypadku sportowców niepełnosprawnych. Jeśli są sparaliżowani np. od pasa w dół, nie czują bólu w nogach i nie mają pojęcia, że przytrafił im się jakiś uraz. Do niedawna każdy zawodnik mu-siał być dokładnie oglądany po każdej rozgrywce czy zawodach, bo tylko tak dało się wykryć siniaki wskazujące na kontuzję.
Z pomocą sportowcom przyszli studenci z Imperial College London. Zaprojektowali kombinezon, który nazwali po prostu Bruise (Siniak). Jest on uszyty z tkaniny, która reaguje na nacisk. Jeśli okryte nią ciało zostanie uderzone, kombinezon zmieni w tym miejscu barwę. Im silniejszy uraz, tym intensywniejszy będzie kolor. Poza tym kombinezon zapewnia użytkownikowi komfort – odprowadza pot na zewnątrz, chroniąc organizm przed przegrzaniem.
Bruise cieszy się coraz większym zainteresowaniem, zwłaszcza wśród sportowców uprawiających niebezpieczne lub kontaktowe dyscypliny jak narciarstwo zjazdowe czy rugby na wózkach. W prace nad kombinezonem zaangażował się brytyjski narciarz alpejski Talan Skeels-Piggins, który po wypadku motocyklowym w 2003 r. został sparaliżowany od klatki piersiowej w dół.
„Wierzę, że Bruise będzie miał więcej zastosowań niż tylko w sporcie niepełnosprawnych. Może być on używany przez wszystkich narażonych na częste kontuzje” – twierdzi. Zapobieganie przez elektronikę Nowe technologie sprawdzają się nie tylko przy wykrywaniu i leczeniu kontuzji. Możliwe, że już wkrótce będą także przed nimi chronić. Bardzo wiele poważnych uszkodzeń mięśni u sportowców to efekt powtarzających się mikrourazów. Te zaś powstają podczas wielokrotne powtarzania tych samych ruchów, np. rzutu piłką czy machnięcia rakietą tenisową.
Dobry trener potrafi wychwycić takie sytuacje i doradzić zawodnikowi zmianę techniki. Jednak o wiele lepsze „oko” mogą mieć urządzenia elektroniczne. Już dziś można nagrywać treningi czy rozgrywki na wideo, a potem dokładnie analizować ruchy ciała. Pojawiają się kolejne gadżety treningowe, takie jak piłki wyposażone w elektroniczne czujniki. Przykładem mogą być systemy Adidas miCoach i 94Fifty. Każde kopnięcie czy rzut rejestrują aplikacje mobilne, monitorujące zachowanie zawodnika i podpowiadające mu, jak zmienić trening.
Warto jednak pamiętać, że nic nie zastąpi naszego naturalnego systemu alarmowego. Pojawiają się pomysły na leki, które hamowałyby chemiczne sygnały przesyłane z przemęczonych mięśni do mózgu. Takim sygnalizatorem jest m.in. substancja zwana interleukiną-6 (IL-6). Zdaniem części uczonych, gdyby mózg umiał ją ignorować, ciało mogłoby znieść znacznie dłuższy i cięższy wysiłek. Jednak w takiej sytuacji byłoby jeszcze łatwiej o kontuzje, przed który-mi sportowca nie uchroniłaby nawet najbardziej wyrafinowana technologia...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Forum korzysta z plików cookies. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były
zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.
Kopiowanie materiałów bez zgody administracji zabronione. Administracja nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi użytkowników oraz materiały przez nich przesłane.
Witryna ma charakter informacyjny. Administracja nie ponosi żadnej odpowiedzialności za jakiekolwiek szkody spowodowane wykorzystaniem przez użytkownika informacji zawartych na forum.
Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 14