Wysłany: 2012-08-29, 13:03 Jak rozwija się masaż oraz szeroko pojęta współpraca
Szanowny czytelniku, piszę jako osoba zupełnie prywatna, tak się jednak w życiu ułożyło, iż miałem okazję, przywilej nie tylko w pełni praktykować jeden z najciekawszych zawodów, min: terapeuty masażysty, ale brać udział, potem też organizować spotkania, targi i konferencje z nim związane. Piszę nie tylko z punktu widzenia osoby praktykującej w kraju, ale też mającego w pewnym stopniu wgląd, jak to wygląda poza granicami. Nadarzyła się też okazja do prezentowania naszego dorobku masażu poza granicami, z czego miałem ogromną satysfakcję, widząc że mamy wiele w tej kwestii do powiedzenia, a odbiorca żywo reaguje. Ponadto dane mi było prowadzić sporo szkoleń pod różnym kątem, dotyczących samego masażu jak i znaczenia dotyku w powyższych relacjach.
Od razu zaznaczam, iż mam na myśli masaż w rozumieniu zarówno masażu terapeutycznego jednej z metod stosowanej w fizjoterapii, ale rozumianego także jako jeden z najstarszych, zupełnie naturalnych zabiegów: leczniczych, profilaktycznych, relaksacyjnych i kosmetyczno-pielęgnacyjnych.
Miałem także zaszczyt na forach internetowych współtworzyć kilka projektów z wieloma ciekawymi, terapeutami oraz w miarę wolnego czasu, promować masaż, nurt body work i pokrewne metody związane z pracą z tkankami miękkimi w mediach.
Co dało mi dosyć szeroki wgląd nie tylko w praktykę i jaka jest jej skuteczność – to już mogą ocenić jedynie moi klienci lub pacjenci i to nie jest tematem artykułu. Ale pragnę podzielić się z państwem z kilkoma uwagami, ufam że przydatnymi zwłaszcza dla młodszych adeptów sztuk wszelakich związanych z aplikacją dotyku, zwłaszcza z dyplomowanymi masażystami i fizjoterapeutami na czele, ale też hobbystów, amatorów, jednako artykuł może zaciekawić także osoby z zabiegów korzystających lub też gabinety organizujących.
Ufam, iż zainteresuje to także osoby związane z szeroko rozumianą współpracą jej profitami, zwłaszcza w obecnych czasach, kiedy zmienia się nieco podejście do wielu zawodów. Niestety mimo sporego zaangażowania widzimy czasem, że naszymi zawodami kierują osoby nie mające do tego odpowiedniego mandatu. Wpływają na to tak od strony przyznawanych kwalifikacji, jak i tego, jak nas widzą inni w mediach.
Ostatnie miesiące obfitowały zwłaszcza w intensywne podejmowanie tematów jak ustawy zawodowe, zmiany programów nauczania, pojawiający się kryzys, dostępność edukacji, itd. Dla mnie był to także okres zaciekawienia i wzmożonej wymiany informacji w kraju jak i za granicą. Dlatego też pragnę podzielić się z Wami, kilkoma najważniejszymi uwagami.
Z wielu powodów jest to także okazja do tak szeroko potraktowanych tematów, do których nie będę już publicznie powracał. Ufam jednak, że dają wam do myślenia. Osobiście wycofuję się z takich dyskusji, ponieważ nie widzę dalszego sensu. Widzę natomiast sens aby się z nimi podzielić, może wpłyną na waszą aktywność, szczególnie tych, którym zależy na rozumieniu profesji masażysty jak i fizjoterapeuty oraz współpracy z innym personelem.
Dziękuję także za owocną współpracę na forach, prv, kongresach, konferencjach, itd. Proszę jednak w ewentualnych dyskusjach skupić się na meritum sprawy, a nie na osobach.
Z pozdrowieniami, życzę miłej lektury Piotr Szczotka
Do rzeczy:
1. Szkoły. Mamy świetnych terapeutów masażystów, fizjoterapeutów oraz osoby zajmujące się pokrewnymi, naturalnymi metodami wspomagania zdrowia czy nurtem body work. O tym wielokrotnie przekonują się klienci/pacjenci tak w kraju jak i zagranicą. Mieliśmy i mamy świetne szkoły, dobrze przygotowujące zawodowo, min. znane jako Medyczne Studium Zawodowe, które sięgają czasem – ilość godzin, nie lata nauki– międzynarodowych standardów Collegium. Sporo cenionych absolwentów praktykuje tak w kraju jak i za granicą. Podobnie w przypadku studiów o kierunku fizjoterapii, choć trudno dziś ująć w statystyki ilu pracuje w kraju, a ilu za granicą.
Dziś kierunek fizjoterapia, to kierunek uczelni wyższych, dosyć popularny. Konkurencja rośnie, ale jest konkurencją ilościową, nie mamy narzędzi aby sprawdzić czy jakościową.
Niestety ostatnimi czasy umniejsza się znaczenie szkół medycznych o profilu masażu, poczynając od zmian nazw tych szkół na wszelkie możliwe, (przykładowo szkoły policealne, sejmików, itp.) poprzez zmniejszenie ilości godzin, okrajanie zajęć praktycznych, zmiany programu nauczania. Może się okazać za niedługo, że zostaną zupełnie zepchnięte jako szkoły uczące jedynie w ramach centrum kształcenia ustawicznego. Jednakże nie tyle jako zapewniającego wyskoki poziom nauczania i dostępności do tego rodzaju szkół osobom także dorosłym, starszym, jak raczej możliwości realizowania przy okazji, nieprzemyślanych, pseudoprogramów walki z bezrobociem. Dlaczego pseudo? Przykładem jest otwieranie takich placówek w miastach, w których wystarczy pójść do urzędu pracy, aby się przekonać jak wygląda realne zapotrzebowanie. W tych samych miastach w których fizjoterapeuci i dyplomowani masażyści szukają od dawna bezskutecznie pracy, uruchamia się kursy o tych kierunkach, absurdalnie zaniżając ich programy. W rezultacie także opinia publiczna mniema, że aby zostać masażystą wystarczy 80-100 godzinny kurs masażu na zasadzie West-East Express. Na taki luksus chyba obecnie może sobie pozwolić w Europie tylko ten kraj.
Nie w tym rzecz aby komuś zabraniać, blokować rozwój zawodowy, absolutnie. To wyglądało jako dziwnie rozumiana zawodowa konkurencja. Ale rzecz w tym, aby walka z bezrobociem nie kończyła się na dotowanych programach, w których szuka się chętnych na dane kursy, a nie odwrotnie!
2. Stowarzyszenia. O ile mamy świetnych praktyków, o tyle ze zorganizowaniem się już w zawodowych stowarzyszeniach gorzej. Nie chcę się tu wypowiadać na temat stowarzyszeń fizjoterapeutów, to osoby z którymi ściśle współpracuję, ale nie jestem fizjoterapeutą. Masaż jako metoda fizykalna jest częścią fizjoterapii. Ale emigrujący fizjoterapeuci i masażyści do niektórych krajów EU mogli się przekonać, iż swobodne otwieranie gabinetów możliwe jest w naszym kraju, u sąsiadów potrzebne są już pewne pozwolenia po przebadaniu sytuacji rynkowej. Nie wgłębiając się już że gdzieniegdzie istniejące procedury, sprawdzają nie lata nauki, ale ilość godzin w programie nauczania.
Wolna amerykanka? Pytanie co to oznacza, w USA w większości stanów potrzebna jest licencja obowiązująca wszystkich praktykujących masaż, nie tylko ten pod hasłem therapeutic massage, osoby chcące pracować dla ubezpieczeń medycznych, zdają dodatkowe egzaminy.
Niestety stowarzyszenia grupujące masażystów w naszym kraju pozostawiają sobie wiele do życzenia. Praktycznie nie spełniają roli współczesnych stowarzyszeń których jednym z kluczowych celów jest promowanie, uświadamianie roli masażu bądź metod pochodnych, nie wspomnę już o organizowaniu branżowych konferencji, targów, sympozjów.
Są czasem w wielu miastach wydarzenia branżowe, spotkania, konferencje, ale na cykliczność można jednak liczyć jedynie w przypadku legendarnej już krakowskiej szkoły masażu. W tych tematach stowarzyszenia absolutnie odstają od współczesnych wymogów.
3. Program szkół masażu. Ostatnie lata przybliżyły nam nieco literaturę anglojęzyczną także w polskich tłumaczeniach, ale jednocześnie zachłystnęliśmy się nią do tego stopnia, iż zaczęliśmy przekreślać własny dorobek. Nie ma problemu aby wejść na strony internetowe i przekonać się przykładowo, iż masaż leczniczy, czyli therapeutic massage jest rozumiany min. jako: kombinacja podstawowego masażu klasycznego (rozumianego jako pochodny szwedzkiego ale od przynajmniej dwóch dekad bardzo zmodyfikowanego), segmentarnego, łącznotkankowego, izometrycznego, programu uzupełnianego manualnym drenażem limfatycznym. W szkołach jest dodatkowo program poświęcony relaksacji i sportowemu masażowi. Jednakże widzimy dwa nurty, w jednym praktyka masażu leczniczego uzupełniana jest modyfikacjami ogólnie nazywanymi uwalnianie powięzi (myofascial release), punktami spustowymi (T.P) czy neuro-mięśniową terapią (NMT) lub masażem głębokim (DTM). Aczkolwiek są to elementy programu dodatkowe, a nie zastępcze.
Pojawia się także pojecie masażu medycznego „medical massage” rozumianego także jako procedury dostosowane do danych schorzeń zwłaszcza w ortopedii, neurologii. Jednakże absolutnie nie chodzi tu o zamianę pojęć, a jedynie o urozmaicenie samych możliwości terapeutycznych. Co ciekawe zwłaszcza ostatnio w literaturze anglojęzycznej zarówno w przypadku therapeucic massage jak i medical massage podaje się przykłady i doświadczenia terapeutów z okolic: Rosji (tu abstrahując od wcześniejszej nazwy, raczej w pojęciu Federacji) ponadto co ciekawe, często wymienia się doświadczenia z Polski, Czech, Niemiec i Austrii. To miedzy innymi za sprawą fali emigrantów po roku 1990.
Rzadko jednak przychodzi komuś do głowy, aby wyrugować przykładowo pojęcie „masaż klasyczny” i zamienić je wyłącznie na praktykę i promowanie „masażu medycznego”. Ten ostatni jest po prostu jednym z kierunków. Zamiana, to wielkie nieporozumienie. U nas wydaje się jednak, iż w reformowaniu programów trochę się niektórzy zagalopowali, tym bardziej, iż nie ma stosownej, literatury ani na tyle doświadczeń, aby totalnie zmienić czy też zamienić te dwa pojęcia. Jako przykład mogę podać fakt, iż kiedy pojawiły się kilka lat temu publikacje na temat Masażu terapeutycznego z innymi metodami, mam na myśli chociażby: Masaż leczniczy, badanie i leczenie mieśniowo-powięziowych punktów spustowych – Sandy Fritz i Leon Chaitow, praktycy jak i wykładowcy mieli spory problem ze zrozumieniem o jaki masaż leczniczy w tej i kolejnych publikacjach chodzi. Tym bardziej, iż literatura dotyczy opracowywania punktów(t.p.) spustowych niejako w trakcie zabiegu masażu leczniczego, a nie odrębnych metod. W książce nie jest też opisana jednoznacznie metodyka masażu, ale raczej jego zróżnicowane cele. To tylko przykład, kiedy pojawiły się kolejne publikacje, po pierwszym aplauzie neofitów, padło pytanie, które musiało paść. To o czym my w końcu mówimy? Jak się okazało, przydatność masażu określanego generalnie jako klasyczny – choć w bardzo zmienionej, zmodyfikowanej formie – okazał się przydatny, pod warunkiem jeśli ktoś poznał go gruntownie, a nie na 100 godzinnym kursie.
Wschodnie metody. Poza tym w szkołach masażu, także tych akredytowanych jest raczej nie do pomyślenia, aby w programie nie było jakieś formy wschodnich metod. Przy czym coraz większe zainteresowanie jest chyba wokół zmodyfikowanego shiatsu czy refleksologii, wcześniej także głównych filarów tradycji chińskiej: akupresury czy Tui-na. O tym przekonują się zwłaszcza kraje o coraz większych etnicznych grupach, przybywających z Azji. Należy jednak wspomnieć iż współczesna refleksologia, jest dalece szerszym pojęciem, niż sama refleksoterapia stóp czy dłoni. Ponadto shistsu w pełnym zakresie ma w sobie elementy pracy z ciałem, wstępne przygotowanie mięśni i powięzi, Anie tylko dosłowne zgodnie z tłumaczeniem, uciskanie punktów. To zawężony obraz tej tradycji.
Warto tutaj jednak wspomnieć, iż nie zadawala już pobieżna znajomość ajurwedy czy abc akupresury. Sporym zainteresowaniem cieszy się ta praktyka fizjoterapeutyczna, która jest uzupełniana lub też daje możliwość skorzystania z dodatkowych rozwiązań. Nie mylić z zastępczymi! Dlatego też po pobieżnym zainteresowaniu, przychodzi dziś powoli czas na bardziej źródłowe, głębsze przyjrzenie się wschodnim metodom, bynajmniej nie podczas weekendowego kursu. Tej wiedzy należy się szacunek, pod warunkiem jednak, iż odrzucimy mity, a zajmiemy się konkretami. Zdarza się, iż zarówno masażyści jak i fizjoterapeuci zatrudniani w krajach o coraz większych grupach etnicznych z Azji, znający chociaż jedną z wschodnich metod, mają większą szansę na zatrudnienie. Dotyczy to przede wszystkim zupełnie prywatnie działających klinik i gabinetów, ale nie tylko.
Tak czy inaczej, okazuje się, że w systemie edukacji pod kątem masażu mieliśmy wiele do powiedzenia i ta wiedza poszła także w Świat wraz z polskimi emigrantami, ale doceniają ja także osoby korzystający z naszych zabiegów w kraju. Wystarczy przyjrzeć się tzw. turystyce medycznej, aby stwierdzić, iż jednymi z najczęściej zamawianych zabiegów w kurortach są specjalistyczne masaże. Jak będzie dalej? Zobaczymy. Siła tkwi w jedności w różnorodności, a nie w wartościowaniu metod.
W każdym razie warto na powrót przyjrzeć się – ale dogłębnie – praktyce masażu klasycznego (aczkolwiek jak podkreśliłem w zmodyfikowanej wersji) łącznotkankowemu i segmentarnemu, manualnemu drenażowi limfatycznemu, czy też masażowi okostnej. W uzupełnieniu z pracą z powięzią, czy tp. spełnią wiele oczekiwań i w znaczeniu międzynarodowym są traktowane jako therapeutic massage.
4. Subiektywizm w cenie, terapia relaksacyjna. W naszych badaniach dotyczących masażu, prawie w ogóle zapomina się o tym co odczuwa badany. Odczucia subiektywne jak i subtelne jakby się prawie nie liczyły. To tak jakby wyrugować z pojęcia zdrowia aspekty: „psychiczny”, „społeczny”. Przedmiotem badań staje się człowiek w czysto fizycznym wymiarze, a to zważywszy na wiele przykładów badań w masażu pod kątem relaksacji i profilaktyki, stawiam masaż w dziwnym świetle. To tak jakby rzeszy klientów, pacjentów udających się na masaż relaksacyjny, odprężający powiedzieć, iż ulegają jedynie podanej sugestii. W takim razie, wolna wola dla badaczy, zbadajcie taką tezę dogłębnie. Proszę udowodnić, iż masaż, ma jedynie czysto fizykalne działanie.
Prawdę mówiąc jeszcze chyba nie spotkałem pacjenta, aby sam z własnych chęci, nie wypowiedziałby się na temat bardzo subiektywnych czyli osobistych odczuć. Nawet podczas masażu wykonywanego – z chęci pacjenta – w celach stricte terapeutycznych.
Współcześnie, tak jak w historii masażu, relaksacja była i jest nieodzownym elementem masażu, oczywiście nie każdego, ale dziś także wiemy, że w leczeniu wielu objawów chorobowych w tkankach miękkich, bez wstępnej relaksacji ani rusz. Mam dwie książki te same w dwóch językach, w obu występuje w jednej wypowiedzi pojęcie terapia-relaksacyjna. Podejrzewam, iż tłumacz miał nie lada problem aby to odpowiednio tłumaczyć, zważywszy iż w wielu polskich wydania jest taka maniera, że jak nie pisze w oryginale leczniczy, to wstawia się hasło relaksacyjny. To jednak zupełnie inny temat.
Paradoksalnie zwłaszcza media, przyczyniły się niestety, aby masażu terapeutycznego, absolutnie nie kojarzyć z relaksacyjnym. Mało tego relaksacyjny jest automatycznie kojarzony z wschodnią tradycją lub innymi orientalnymi krajami. W takim razie sporo badań pod kątem zmniejszenia skutków stresu w tkankach miękkich, w układzie krwionośnym i hormonalnym, wydają się być nie poprawne. Obrony i promowania masażu z uwagi na pozostałe aspekty, prawdę mówiąc nie chce mi się już wspierać. Nie wspomnę o zebranych danych na ten temat w literaturze tematu, życia nie starczy aby te badania zgłębić.
Wystarczy wpisać w wyszukiwarkach : „ therapeutic massage and stress, reaserch”.
Stawianie sztucznych granic pomiędzy stricte terapeutycznym, a relaksacyjnym masażem do niczego nie doprowadzi. Dziś obserwujemy, iż w wielu krajach masaż jako osobna metoda (powtarzam jako osobna metoda) spychany jest także na margines praktyki fizjoterapeutycznej. Ma to miejsce zwłaszcza w praktyce, w ramach refundacji zabiegów z systemów ubezpieczeń. Jak można badać lub też chociażby obserwować skuteczność masażu, jeśli jest włączony jako kompilacja z innymi zabiegami fizjoterapeutycznymi? Jeśli aplikowany jest w serii, ale jako indywidualny zabieg sytuacja wygląda zgoła inaczej. Niestety od takich praktyk odchodzimy, jest to krok wstecz.
Może się jednak okazać, że za jakiś czas zepchnięty na margines masaż, jest jednak jednym z najskuteczniejszych zabiegów fizykalnych, jednocześnie zupełnie naturalnym dla organizmu, a klienci, pacjenci (w zależności od potrzeb) korzystający z niego, płacą jedynie bezpośrednio praktykowi, wykonującemu takie usługi zdrowotne.
Obawiać się można tylko, czy aby nie nudzący się sobą urzędnicy, nie wpadną na pomysł, że i te relacje będą ściśle kontrolować. Pierwsze przymiarki już były, próbując wpłynąć na każdą formę wykonywanego profesjonalnie masażu.
Paradoks goni paradoks, historia zatacza koło. Antyczni, zarówno Dalekowschodni jak i z Basenu Morza Śródziemnego ojcowie, obserwatorzy masażu, zapewne mieliby dziś do śmiechu. Próba oddzielenia masażu stricte leczniczego od relaksacji, po prostu nie ma sensu. Co nie oznacza, że nie powinniśmy pracować na rzecz bardziej wyspecjalizowanych metod, badań, procedur, zgodnie z definicją:
Zdrowie – stan pełnego fizycznego, psychicznego i społecznego samopoczucia bez jednoczesnego występowanie trwałego kalectwa (niepełnosprawności).
Wiele osób stara się także przybliżyć bardziej współczesną definicje masażu. Jakiś czas temu spotkałem w wolnym tłumaczeniu następującą:
Masaż jest to rodzaj specyficznej, ukierunkowanej manipulacji tkankami miękkimi powierzchownymi i głębszymi w celu poprawy procesów leczenia, jak i promowania relaksacji i dobrego samopoczucia.
To tylko jeden z przykładów, następnie wymienia się przykłady technik, pochodzenie, główne cele uzyskania efektów w tkankach itd.
Po czym możemy odnaleźć informacje o wieloaspektowych efektach masażu, w sensie somatycznym, psychicznym, emocjonalnym czy mentalnym. W niektórych źródłach także energetycznym i duchowym. Przy czym duchowy aspekt jest tu rozumiany bez względu na pochodzenia masażu, uznając go podobnie jak sam dotyk, jako dziedzictwo ludzkości.
Dotyk.
Czy się to komuś podoba czy nie, masaż nawet ten najbardziej profesjonalny, terapeutyczny czy medyczny, ma w sobie aspekt subiektywny, którego do końca nie da się zbadać. Czy to dobrze czy źle? Tym niech się martwią ci, w zależności jaką tezę chcą udowodnić.
Bardzo dobrze, że przyglądamy się jemu współcześnie, badając masaż. Tak też możemy wnioskować, o większej przydatności niektórych metod, synkretyczności innych, a czasem o potrzebie powrotu do źródeł, nie ze względu na historię masażu, co na potrzebę prostoty.
Przyjaciółka, kiedyś żywo zainteresowana badaniami medycznymi. Ostatnio pomyślała o masażu nowonarodzonego dziecka. Stwierdziła, że rola dotyku w tych relacjach jest tak oczywista, bezdyskusyjna i nie do zastąpienia. Nie ma sensu tego w jakikolwiek sposób badać, to dla niej oczywsite. Zaintrygowana zmianami, odkrywając macierzyństwo, ta zdecydowana, pełna aktywności zawodowej kobieta, stwierdziła też, że ani myśli wracać od razu do pracy. Wróci jednak z ciekawymi przemyśleniami. Zapytała kiedyś:
- A co będzie z dotykiem?
Inny skrajny przykład. Terapeuta obserwował ludzi będących pacjentami terminalnymi i w permanentnym bólu oraz widząc troskliwość rodzin i personelu, zapytał:
- Jaką rolę ma dotyk, a jaki masaż, gdzie jest granica?
Z tymi pytaniami pozostawiam państwa, bez dalszego komentarza.
Warto się przyjrzeć nie tylko rozwojowi naszego przepięknego zawodu, ale temu jak się go postrzega społecznie, także poprzez wieki i kulturowo. Cóż, sporo niewolników było w antycznych czasach masażystami, ale nie każdy masażysta był niewolnikiem. Zawsze byli jednak świadkami wielu przemian, a ten co znał języki, biernie uczestniczył w wielu historycznych przemianach, zanim jeszcze nastały.
Dla mnie masaż i metody pochodne, czy nurt body work, spełniają się w podstawowej definicja zdrowia. Oczywiście zdroworozsądkowo. Jak każda metoda ma swoje ograniczenia. Nawet te najbardziej złożone i wyspecjalizowane. Dziś jednak jest tak sporo możliwości, że ani dla przeczytania literatury, ani dla praktykowania wszystkich metod, życia nie starczy.
Przybywa także zainteresowanych jej najprostszymi formami.
A zainteresowani chcą po prostu masażu i tyle
To my musimy sprostać im oczekiwaniom i zastosować najlepsze rozwiązania.
Z pozdrowieniami Piotr Szczotka bodyworker, terapeuta masażysta w drodze, półflecista, początki XXI w, okolice Europy Środkowej www.bodyworker.pl
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Forum korzysta z plików cookies. Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były
zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.
Kopiowanie materiałów bez zgody administracji zabronione. Administracja nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi użytkowników oraz materiały przez nich przesłane.
Witryna ma charakter informacyjny. Administracja nie ponosi żadnej odpowiedzialności za jakiekolwiek szkody spowodowane wykorzystaniem przez użytkownika informacji zawartych na forum.
Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 13