Witam. W tym roku w maju otrzymałam dotację z urzędu pracy. Łatwo nie było (urząd to z definicji inny świat, a urzędnicy to istoty oderwane od życia i zniewolone przepisami, mówią językiem, który ma z ciebie uczynić głupkowatego petenta, a nie pomóc), wszystko czego się dowiedziałam pochodziło z internetu, gazet, od znajomych, a nie od urzędników, choć nie twierdzę że nie ma w nich życzliwości (jeśli już coś mi objawili i tak potrzebowałam tłumacza - może jestem idiotką po prostu...). Biznesplan napisałam samodzielnie, kiedy go dałam do "pierwszego czytania" Pan Urzędnik oddał mi go z poprawkami: wstawił w dwóch miejscach przecinki, a w jednym zaokrąglił sumę, o którą się ubiegałam... Musiałam więc te strony jeszcze raz wydrukować żeby oddać czyste - poprawki były naniesione czerwonym długopisem! - bez komentarza...
Dobra, najważniejsze, że kasę otrzymałam. Nie warto komentować idiotycznych przepisów, które powstały chyba tylko dlatego, że ktoś musiał się wykazać, że coś w ogóle robi. Z prawie 18 tys. o które się ubiegałam 9.300 mogłam przeznaczyć na samochód (wcześniej musiałam uzasadnić, że jest mi niezbędny), mogłam kupić tylko samochód z homologacją na ciężarowy. Oprócz tego kupiłam stół i krzesło do masażu, komputer, drukarkę, masażer do stóp, ciśnieniomierz, termometr bezdotykowy, torbę, do której mogę wygodnie zapakować wszystko co potrzebne do wykonania zabiegu w domu klienta. Każdy zakup musiałam wcześniej uzasadnić, przedstawić ofertę sprzedaży, żeby udowodnić, że cena nie pochodzi z sufitu i dopiero na tej podstawie otrzymałam kasę. Wtedy się okazało, że oferty sprzedaży są wiążące i muszę dokonać zakupu u tych sprzedawców, którzy mi je wystawili - a jeśli cena uległa podwyżce dopłacam ją z własnej kieszeni, a jeśli z czegoś rezygnuję muszę napisać pismo z uzasadnieniem... Po niecałych dwóch miesiącach od otwarcia działalności miałam kontrolę z urzędu, bardzo skrupulatną. Przeżyłam ją jak widać... W każdej chwili mogą ją powtórzyć, ale nie przeraża mnie to, bo nie kombinuję i nie ściemniam.
Płacę 350 zł na zus.
Nie muszę wykazywać zysków, ale musiałam okazać po 2 miesiącach w moim ulubionym urzędzie pracy księgi podatkowe, żeby udowodnić,że ponoszę koszty, czyli coś robię.
Jestem zadowolona, że zdecydowałam się na dotację i na założenie działalności. W żadnym razie nie straciłam na tym, rok przetrwam spokojnie, dwa lata preferencyjnego zusu też, Jestem panią swojego czasu - w lipcowosierpniowe upały po prostu zrobiłam sobie wolne i nie umarłam z tego powodu z głodu. Za godzinny zabieg biorę 50-60 zł, zdarzają się sytuacje, że nie biorę nic (bywam w różnych domach), za dojazd nie doliczam nic nawet jeśli jest to 30 km.
Chętnie odpowiem na pytania (choć nie natychmiast - w końcu kobieta pracująca jestem

. Pozdrawiam wszystkich forumowiczów.