Gwałtowny przeprost w stawie skokowym

[Leriana]

Witam,
mam pytanie do kogoś kto się już spotkał z takim problemem - jakiś czas temu, w listopadzie 2015 roku, schodząc z chodnika, który był dosyć wysoko nad jezdnią, moja pięta została na krawędzi chodnika natomiast całe śródstopie i palce wykonały gwałtowne "opadnięcie" w dół. Zrobiłam to całym ciężarem ciała, było ciemno i nie zauważyłam, ze chodnik zwyczajnie się kończy. Był to więc bardzo gwałtowny przeprost, usłyszałam trzaśnięcie i nieomal wyrżnęłam orła... Na stopie mogłam stanąć od razu, nie była skręcona. Czułam tylko dziwny, tępy ból gdzieś w okolicy pięty i kostki przyśrodkowej ale nie tak duży, żebym nie mogla stanąć na nodze. Byłam oczywiście u lekarza - zalecił stabilizator i RTG. w prześwietleniu nic nie wyszło, tzn. żadna ze struktur "twardych" nie była złamana, pęknięta czy przemieszczona. Lekarz odpuści, powiedział, ze może poboleć i przejdzie. No ale nie przeszło...

Do dziś przy prostowaniu stopy czuję ból w okolicy ścięgna Achillesa, bardziej ze strony przyśrodkowej (mniej więcej pomiędzy ścięgnem a kostką), przy chodzeniu, w momencie przenoszenia ciężaru na śródstopie i palce (kiedy pięta jest uniesiona) i kiedy zginam palce od stopy - ból jest właśnie w okolicy pięty (między ścięgnem a kostką).

Nie jest to jakieś strasznie bolące, ale czasem jak źle stanę to nawet zdarza mi się kuleć. Lekarz oczywiście zalecił mi środki przeciwbólowe ale nie wydaje mi się, ze to dobre rozwiązanie.

I teraz moje pytanie (w końcu) - co mogłam uszkodzić podczas tego przeprostu, które struktury? Coś naderwałam? Naciągnęłam? Czym to wyleczyć? Zabiegi czy fizykoterapia? a może jakieś masaże??

Będę wdzięczna jeśli ktoś ma jakiekolwiek pomysły, może jakieś podobne przypadki? Jestem dosyć aktywna ruchowo, chodzę pieszo do pracy, dziennie około 5 kilometrów i strasznie i dokucza ten ból w trakcie drogi.