Jak widzę tematy powtarzają się jak bumerang, no i dobrze. Napisze nieco z innej strony. Nie tylko jako praktyk, ale czasem szkoleniowiec i wykładowca na przeróżnych imprezach. Pisze to dlatego, iż mam przede wszystkim pewien wgląd spotykając się, rozmawiając z młodszymi adeptami. Tak więc uporządkujmy pewne sprawy:
1. Była pani na kursie, to i masaż był wykonywany na sobie. I jak czuje pani że to jest to? Tym się chce dalej zajmować? No to rozwiązań jest kilka.
Jeśli nie chce ktoś iść typowo w kierunku fizjoterapii, rehabilitacji, a zainteresowanie ma w kierunku wymienionych metod to studia w tym kierunku przepraszam powiem to głośno "psu na budę". Jeśli chce pani natomiast połączyć pedagogikę z masażem to warto pójść w kierunku dobrej szkoły.
2. Przy okazji wymienione przez panią metody jak Technika Bowena, Shiatsu (zwłaszcza Zen-shiatsu) to nie sa dosłownie masaże co raczej nurt body work, czyli praca z ciałem. Tu masaż jest elementem większej sesji, podobnie jak w Polarity therapy, Metodzie Rosen, Heller work, czy bioenergetyce Lowena, no i rodzinnym Integracyjnym Masażu Body Work, itd. itd. Pedagog ma więc wiele możliwości

.
Co do samej pracy to bywa różnie. Realne podejście i sytuacja rynkowa to jedno, a trzymanie się pasji, intuicji i marzeń to drugie. Rezygnacja z marzeń? Przenigdy!!!
Moim zdaniem teraz jest tendencja odwrotna łatwiej w pewnym sensie rozpocząć pracę w małych miasteczkach nawet niż dużych metropoliach. Ale to zależy od zaangażowanie. Czasem dostaję C.V. od masażystów, od fizjoterapeutów także i prawdę mówiąc są to tak bezpłciowo napisane życiorysy że szok.
Ale też znam sporo masażystów którzy pomimo wszystko potrafili stworzyć sobie miejsce pracy w rejonach kompletnego bezrobocia. Szacun.
Powtórzę, stworzyć sobie miejsce pracy!!! Nie mam na myśli etatu, ciepłej posadki z zapłaconym ZUS-em. Ale stworzyć sobie praktykę. No i to jest wyzwanie dla marzycieli. Etaty są dla telegrafistów.
Od ponad 20 lat prowadzę także prywatną praktykę, od 10 tylko na swoim. Imponują mi właśnie ludzie którzy wbrew pozorom potrafią w małych miejscowościach nawet, rozrusza praktykę.
Ale moim zdaniem podstawowy pytanie co pani chce osiągnąć. Oczywiście przydały by się dobre fundamenty np technik masażysta. Ale tu akurat programowo co do wschodnich metod lub nurtu body work rozczaruje się pani.
Są także jeszcze inne rozwiązania. Można np uczyć się wspomnianego shiatsu w 2-3 letnich szkołach. Takie są zagranicą, ale w Polsce też są ku temu czynione przygotowania. Moim zdaniem lepiej skupić się na jednej metodzie opanować ją w miarę jak najlepiej i potem pójść dalej, niż kończyć wszystko po łebkach.
Taka refleksja po wielu listach i rozmowach. Rynek jest jaki jest, ale w wielu zawodach. Moim zdaniem jest teraz czas dla mniejszych gabinetów i niszowych kierunków. A aby pracować w tym zawodzie potrzebna jest poza kwalifikacjami rzecz jasna, desperacja, intuicja, empatia i konkretne oczekiwania.
A co do marzeń, warto.
Kiedyś marzyła mi się muzyka, lubię także podróże, życie pokazało że można być grającym masażystą w drodze
Powodzenia w wyborach. Z pozdrowieniami Piotr Szczotka