I tu masz rację- masaż był jest i będzie pomocny ale nie zlikwiduje niedowładu, nie zmniejszy go oraz przede wszystkim nie wygasi spastyki ( może inaczej uspokoi, rozgrzeje ale funkcjonalnie, kiedy pacjent będzie w trakcie pionizacji, nauki chodu etc nie ma to żadnego wpływu, gdyż będzie próbował się stabilizować a z racji słabego tułowia będzie szukał napięcia np w kończynach). Raczej koledzewrogoz, nie chodziło o zaprzeczenie stosowania masażu w rehabilitacji osób po udarach mózgu etc- wręcz przeciwnie, masaż powinien być wykonywany ale tutaj chodzi raczej o coś takiego jak terapia wiodąca. W publikacjach, starych książkach co widzi przeciętny uczeń- że masaż pomaga, leczy to- spastykę, wiotkosć itp. Kłania się tutaj znajomość fizjologii spastyczności, wiotkości, dlaczego tak się dzieje etc. Celem nadrzędnym u rehabilitacji takich osób nie jest osiągnięcie zmniejszenia napięcia w leżeniu, lecz opanowanie tego napięcia w codziennych czynnościach. Masaż poprzez swój wpływ- poprawa trofiki, dostarczenie dodatkowych bodźców etc może BARDZO znacząco pomóc w rehabilitacji chorego. Jednak kiedy pojawia się spastyka, miesnie są niewydolne i masażysta, znający jedynie techniki masażu klasycznego może przynieśc niekiedy pogorszenie stanu niż pożytek. Mięśnie spastyczne, mimo iż mocno napięte są bardzo słabę, rolę stabilizacji bardzo często przejmują powięzie, dochodzi do zrostów ( sklejeń) między powięzami i mięśniami a nawet między samymi włóknami mięśniowymi. Masaż klasyczny tutaj nie wystarczy- konieczna jest praca strukturalna na tkankach, np tzw wydłużona elongacja z masażem poprzecznym danych grup.massagewarsaw pisze:Z mojego doswiadczenia wynika, ze masaz byl pomocny.
Podsumowując- bo chyba cały czas mówimy o tym samym i się poniekąd zgadzamy- masaż WSPOMAGA REHABILITACJĘ i nie należy go oddalać od pacjentów neurologicznych jednak sam masaż nie jest w stanie znacząco wpłynąć na spastykę ( nie spastykę spoczynkową,m gdzie rzeczywiście rozluźni miesnie, lecz na spastykę funkcjonalną w codziennych czynnościach).
A co do podręczników osobiście podpisuję się obiema rękami ,że należy zmienić podręczniki dla masażystów i rozszerzyć ich szkolenie w trakcie dwuletniej edukacji przede wszystkim o kliniczne przedmioty. Sam z moim kolegą myślimy czy by nie wydać takiego podręcznika w formie e-booka i zobaczyć jaką popularnością będzie się cieszył. Ale to inna kwestia. Natomiast podam jeszcze taki przykład, ludzie po szkołach policealnych ( sam też taką kończyłem) masują bardzo schematycznie uogólniając techniki do wszystkich przypadków a jedynie co modyfikują to: siłę masażu, ilość powtórzeń danej techniki. Rzadko kiedy natomiast modyfikują samą technikę. Poprzez to, że mało kłądzie się nacisk na myślenie kliniczne masażysta jak widzi napięty mięsień to co jest celem- no rozluźnić go, ale nie ma zastanowienia- dlaczego jest napięty. Oczywiście nie uogólniajmy, gdyż są różni masażyści. Jako argument często słyszę u siebie w pracy od uczniów na praktykach- no ale to pytanie dlaczego to powinien mi lekarz badź fizjoterapeuta powiedzieć lub zbadać- BZDURA- każdy masażystka, który kształci się na masażystę KLINICZNEGO, czyli takiego, który pracuje z chorymi, chce im dać coś więcej niż przysłowiowy masaż klasyczny ( który jest bardzo ciężki również do wykonania) powinien włączyć tryb myślenia przyczynowo skutkowy i współpracować w zespole terapeutycznym. Ja zawsze pytam masażysty w naszym ośrodku- co sądzi o danym przypadku, czycoś by dodał, czy coś zauważył- w moich oczach jest on równie ważny w terapii pacjenta co i inny fizjoterapeuta, ba nawet więcej bo ma porządny warsztat pracy ( szeroko rozwinięty masaż, wyczulony dodytk) i zawsze liczę się ze zdaniem masażysty- oczywiście tego do któego mam zaufanie bo na zaufaniu opiera się przecież współpraca. Jednym słowem- masażyści górą ( szczególnie ci myślący i samodoskonalący się- czy to w SPA czy to w klinicznej sekcji).