Artykuły o Fizjoterapii, Rehabilitacji - Czy naprawdę warto liczyć na NFZ?
massagewarsaw - 2015-06-05, 07:21 Temat postu: Czy naprawdę warto liczyć na NFZ? Komu z nas nie zdarzyło się korzystać z pomocy fizjoterapeutów, ręka w górę! Tak myślałem… las rąk, tylko jakiś taki… rzadki. Dziś w temacie analiza fizjoterapii kontraktowanej przez Narodowy Fundusz Zdrowia potocznie zwaną rehabilitacją darmową, w porównaniu z rehabilitacją komercyjną/prywatną, czyli bezpośrednio opłacaną przez pacjenta.
W takim razie od początku. Jak wygląda (zazwyczaj długa i kręta) droga pacjenta do fizjoterapeuty na przykładzie bólu kręgosłupa lędźwiowego?
99,9% pacjentów z bólem kręgosłupa zwleka z wybraniem się do lekarza: to nie mam czasu, to za daleko, nie lubię lekarzy, odwołam, bo jutro urodziny córki, albo przegląd samochodu albo po prostu mi się nie chce. Kręgosłup lędźwiowy boli czasem bardziej, czasem mniej i tak mijają tygodnie, często miesiące, a w ekstremalnych przypadkach lata.
Organizm zaopatrzony w swoją niesamowitą zdolność do kompensacji (wykorzystania ruchów bezbolesnych lub najmniej bolesnych) przyzwyczaja się do nieciekawej sytuacji jaką mu serwujemy i powoli zaczyna bagatelizować sprawę.
W ten sposób rozpoczyna się ciąg zdarzeń prowadzących do strukturalnych zmian w kręgosłupie (i jego okolicach) skutkujących coraz większym nasileniem dolegliwości lub bólem nagłym w skutek zaawansowanej dyskopatii. I co wtedy? Wtedy to już naprawdę mamy przerąbane…
Lekarz pierwszego kontaktu.
Jeśli ból w jakiś sposób jest jeszcze do wytrzymania, to chcąc oszczędzić chociaż trochę kasy trafiamy do lekarza rodzinnego finansowanego przez NFZ i tu zaczyna się nasza droga. Lekarz pierwszego kontaktu, jeśli co bardziej kumaty, po wstępnej diagnostyce wykluczającej bezpośrednie zagrożenie „trwałą utratą zdrowia” odsyła nas do znajomego po fachu lekarza rehabilitacji, w celu wyznaczenia zabiegów.
Jeśli mamy mniej szczęścia najpierw trafimy do jego kumpla neurologa (od 3 miesięcy do nieskończoności czekania), później może jeszcze do neurochirurga (kolejne co najmniej 3 miesiące), a później (oby nie!) na stół operacyjny lub przy większym szczęściu również do lekarza rehabilitacji.
Jeśli stół – znowu przerąbane, jeśli lekarz rehabilitacji – również, bo kolejka oczekujących to następne od 3 do 6 miesięcy, a później jeszcze pół roku na (zazwyczaj wątpliwej jakości) przepisane zabiegi. W 80% przypadków będzie to nie wiele dające połączenie 2 – 3 zabiegów fizykoterapii np. pole magnetyczne i laser i dodatkowo ćwiczenia w grupach 4 – 10 osobowych.
Po tak długiej ścieżce pomocy nasz ból będący skutkiem zmian w kręgosłupie częściowo wyciszy się sam lub stanie się bólem przewlekłym, a kompensacje np. nieprawidłowe ustawienie miednicy, czy funkcjonalne skrzywienie kręgosłupa pozostanie. Dzięki fizykoterapii dolegliwości może zmniejszą się o kolejne 25%, a ćwiczenia niecelowane, bez szczegółowej diagnozy fizjoterapeutycznej (nie ma na to czasu przy 10 pacjentach na sali!) utrwalą złe nawyki organizmu.
W najlepszym wypadku ból częściowo zniknie na pół roku i powróci ze zdwojoną siłą. W najgorszym, źle przeprowadzona rehabilitacja pogorszy stan pierwotny i ponownie zawitamy u znanego już nam dobrze neurochirurga, gotowego nas pokroić „od ręki”.
Czy jest na to jakaś alternatywa? Oczywiście, ale to czy z niej skorzystasz zależeć będzie od zasobności Twojego portfela i szybkości działania.
Szybkie działanie.
Jeśli nadal liczymy na NFZ, to naszą drogę powinniśmy zacząć jak najszybciej, czyli w momencie pojawiania się bólu, a nie kiedy jest już naprawdę źle i niedobrze. Mniejszy ból prawdopodobnie skróci listę specjalistów po drodze do fizjoterapeuty. Jeśli już do niego trafisz powinieneś nalegać na terapię INDYWIDUALNĄ, czyli pracę jeden na jeden, pacjent – terapeuta.
Masz również prawo i obowiązek wymagać od fizjoterapeuty badania diagnostycznego na pierwszej wizycie (to jego praca i obowiązek!). Każda inna terapia „w ciemno” jeśli chodzi o kręgosłup, jak i inne partie ciała nie ma większego sensu i możesz wrócić do punktu pierwszego.
Komercja.
Trzecią, niestety nieco droższą, ale ekspresową alternatywą jest wizyta diagnostyczna prywatna bezpośrednio u fizjoterapeuty. Po takiej wizycie praktycznie od razu można rozpocząć celowaną i mam nadzieję skuteczną terapię bólu kręgosłupa. Czy warto poświęcić 50 – 150 złotych, aby zapobiec konsekwencjom długiego oczekiwania na pomoc? Moim zdaniem poprawa Twojego komfortu życia od rana do wieczora jest tyle warta.
Często 2 – 3 wizyty prywatne rozwiązują problem w zarodku i nie dopuszczają do rozwinięcia się stanu przewlekłego, dużo trudniejszego do wyleczenia. Pacjenci często nie zdają sobie sprawy z faktu, iż rehabilitację prywatną mogą odbyć bez skierowania od jakiegokolwiek lekarza. Jednak jeśli zdecydujesz się na to rozwiązanie (moim zdaniem zdecydowanie najlepsze) polecam obowiązkowo sprawdzone, renomowane gabinety i kliniki FIZJOTERAPEUTYCZNE.
z fizjologika.pl
sylwia4012 - 2015-07-13, 16:17
Wiele razy zawiodłam się na leczeniu na NFZ, ale też kilka razy pozytywnie się zaskoczyłam. Jednak preferuję prywatne ośrodki. Jest oczywiście kosztowne, ale istnieje wiele rozwiązań które mogą pomóc. Na przykład fundacja Avalon pomaga finansowo osobom chorym i niepełnosprawnym. Wystarczy założyć na stronie subkonto. Otrzymane środki można wykorzystać na dowolny cel. Fajnie, że są takie instytucje
majkel - 2015-07-24, 21:51
nie zgodzę się, już lekarz pierwszego kontaktu może wypisać zabiegi fizjo. trochę czasu się zaoszczędzi, i dlaczego 2-3 zabiegi są niewystarczające? moim zdaniem są,zdarzają się tacy którzy maja 1 zabieg, i się bardzo chwalą i długo nie wracają, a może być tak iż 5 zabiegów dziennie może być zbyt dużym obciążeniem dla ich organizmów.
|
|
|