To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum.e-Masaz.pl
Internetowe forum o masażach, fizjoterapii, odnowie biologicznej i spa. Forum masażu. Forum masaże. Forum masaż. Forum spa. Forum masaze. Forum rehabilitacja. Forum fizjoterapia. Forum masażystów. Forum masażysty. Fizjoterapia forum, Rehabilitacja forum

Artykuły o Fizjoterapii, Rehabilitacji - Ścieżki bólu

massagewarsaw - 2015-10-12, 23:34
Temat postu: Ścieżki bólu
W poprzednim wpisie, który poświęciłem problematyce bólu, skupiłem się na jego istocie i przytoczyłem kilka przykładów, jak nasze myślenie może wpłynąć na jego odbiór. W niniejszej notce wniknę nieco głębiej w samą fizjologię bólu i przedstawię pewne rozgraniczenie pomiędzy pojęciami: nocycepcja i centralne mechanizmy bólu.

Dla tych, który dysponują już pewną wiedzą na ten temat zacznę od podstawowego stwierdzenia, które potrafi trochę namieszać w głowie: ból to nie to samo co nocycepcja. Ale wszystko po kolei.

Sam ból jest świadomie odczuwanym wrażeniem. Można o nim myśleć jak o czynniku zwracającym uwagę i motywującym do podjęcia świadomej ochrony przed niebezpieczeństwem.

Nocycepcja to natomiast wszystkie mechanizmy, które dzieją się poza naszą świadomą kontrolą: odruchowy skurcz mięśnia, przewodzenie impulsu, odpowiedź systemu odpornościowego itd… W skrócie – wszystko to, co dzieje się od zarejestrowania zagrożenia do uświadomienia go sobie. Nazwa pochodzi od połączenia łacińskiego noci-, czyli krzywda i końcówki -cepcja, która wskazuje na odbieranie wrażeń.

Wystarczająco proste? Na pierwszy rzut oka – tak. Jednak w tym miejscu nadmienię, że nocycepcja zachodzi w naszym organizmie cały czas, nawet w tym momencie, a nie odczuwamy z tego powodu bólu. Dzieje się to głównie dlatego, że impuls o zagrożeniu ma do pokonania daleką drogę, z paroma przesiadkami gdzie może zostać zablokowany (albo wzmocniony, ale o tym później).

Początek drogi – powstawanie impulsu

Receptorami specjalizującymi się w odbieraniu bodźców potencjalnie niebezpiecznych są nocyceptory znajdujące się na wolnych zakończeniach nerwowych. Występują właściwie w całym naszym ciele poza paroma wyjątkami (np. mózg, środkowa część dysku międzykręgowego, chrząstka szklista w stawach) i są wyczulone na specyficzne rodzaje bodźców – termiczne (zarówno ciepła, jak i zimna), chemiczne i mechaniczne.

Przy kontakcie z swoistym dla siebie bodźcem, otwierają się pozwalając na wyrzut pozytywnie naładowanych cząsteczek do wewnątrz nerwu, budując tym samym potencjał generujący impuls o zagrożeniu. Warto jeszcze wiedzieć, że żywotność receptorów jest dość krótka – po kilku dniach są zastępowane przez nowe, co znaczy, że nasza wrażliwość stale ulega zmianie. Receptory są białkami, które powstają we wnętrzu komórek nerwowych, pod dyktando DNA.

To, które receptory są aktualnie produkowane, zależy od naszych aktualnych potrzeb. Jeśli wiec mózg zadecyduje, że najlepszym dla naszego przetrwania jest zwiększenie ilości receptorów jednego rodzaju, następuje intensyfikacja wytwarzania tych receptorów. Wszystkie zmiany w ilości receptorów na komórce nerwowej oczywiście uwrażliwia ją na jeden rodzaj bodźca i “specjalizuje” w wytwarzaniu jednego rodzaju sygnału.

To dobra wiadomość dla ludzi długo zmagających się z bólem, bowiem uświadamia nam, że uwrażliwienie tkanek nie jest rzeczą ustaloną, tylko zmienia się w zależności od produkcji receptorów.

Przesyłanie impulsu

Samo otwarcie receptorów to za mało by informacja o zagrożeniu powędrowała w kierunku mózgu. Nasze nerwy są jak leniwi listonosze, którzy gdy otrzymują mało listów do doręczenia, nawet się nie fatygują by je roznosić, tylko palą nimi w kominku. Dopiero po otwarciu odpowiedniej ilości receptorów i osiągnięciu wystarczającego progu pobudzenia, następuje wyzwolenie impulsu elektrycznego, zwane potencjałem czynnościowym, który wędruje dalej – w kierunku mózgu.

Nie dzieje się to bezpośrednio. Nasze nerwy obwodowe kończą bowiem swój bieg docierając do rdzenia kręgowego, usytuowanego wewnątrz naszych kręgosłupów i aby informacja mogła być przesłana dalej, potrzebna jest przesiadka. Dzieje się to na dobrze znanej z lekcji biologii synapsie, gdzie dochodzi do chwilowej zamiany impulsu elektrycznego na chemiczny.

Informacja o zagrożeniu po dotarciu na koniec nerwu wyzwala wyrzut związków chemicznych, które dopasowują się do chemicznych receptorów na błonie drugiego nerwu. Tu powtarza się sytuacja z pierwszego neuronu – gdy potencjał generujący spowodowany aktywowaniem receptorów osiągnie swój krytyczny poziom, powstaje kolejny potencjał czynnościowy – zmierzający dalej w kierunku mózgu. Jak to jednak bywa w trakcie przesiadek – na synapsie może się wiele wydarzyć.

Nie jest to na pewno cywilizowany dworzec z sztywno ułożonymi rozkładami jazdy, a bardziej przypomina powojenną Warszawę, gdzie na tyłach ciężarówek kierowcy wykrzykują “Na Pragie, na Pragie. Jeszcze jedna osoba i odjazd!”. Do tego dochodzi uprzywilejowanie niektórych związków, nad innymi (zwane bramkowaniem), a nierzadko połączenia zostają zamknięte na mocy dekretu wydanego przez mózg.

Jeśli impuls z wiadomością przejdzie nie zablokowany przez żadne ze wspomnianych czynników, dociera do mózgu i zostaje poddany ocenie, czy jest istotny, czy ma trafić do skrzynki ze spamem. W tej ocenie bierze udział wiele ośrodków usytuowanych w różnych obszarach mózgu. Nie ma w naszych mózgach jednego ośrodka, który byłby odpowiedzialny za przetwarzanie bólu.

Mózg potrzebuje odpowiedzieć na kilka pytań aby podjąć decyzję o wywołaniu bólu. Odwołuje się do ośrodków pamięci (czy podobna sytuacja się zdarzyła? z jakim efektem?), do naszych emocji (jak się czujemy? uciekać czy walczyć?), kory ruchowej i czuciowej (która okolica jest zagrożona? w jakim jest ułożeniu?), ośrodki odpowiedzialne za uwagę (czy warto się tym zajmować w danym momencie?) oraz wiele innych. Dopiero kiedy zostanie pobudzona konkretna konstelacja połączonych ze sobą ośrodków w mózgu, wtedy zacznie boleć.

Neurofizjolog David Butler przyrównuje prace pracę mózgu do orkiestry, która działając wspólnie gra melodię pod tytułem “Ból”. Nasza mózgowa orkiestra zna wiele utworów do każdej z czynności, które podejmujemy, kiedy jednak bardzo długo ogrywa jeden z nich zaczyna zapominać stare melodie i osiąga mistrzostwo w tej jednej. Tak bywa w przypadkach bólu przewlekłego.

Melodia “Ból” jest ogrywana w kółko i orkiestra potrafi ją zagrać w każdej sytuacji, bez względu na to, która sekcja ją inicjuje. To może prowadzić do sytuacji w której samo wyobrażanie bolesnego ruchu (płat ciemieniowy kory mózgowej zaczyna swoją partię na skrzypcach), lub emocja (sekcja dęta układu limbicznego bierze się za grę pierwsza) podziała jak wprowadzenie dla całej reszty mózgu do odegrania dobrze znanej melodii.

Oczywiście mózg nie jest końcową stacją bez powrotu. Aby utrzymać dynamiczną równowagę naszego układu potrzebuje zareagować na wszystkie dostarczone mu informacje. Może to zrobić za pomocą: współczulnego układu nerwowego i układu endokrynnego, mięśni szkieletowych, może nawet wzmocnić lub zablokować kompletnie wrażenia bólowe (na przykład gdy nie warto przejmować się gwoździem w stopie w trakcie ucieczki przed lwem) wytwarzając najsilniejsze z możliwych środki przeciwbólowe. Wszystko wynika z pytania “czy warto czuć ból?”.

Cały ten system służy przetrwaniu i chroni nas przed niebezpieczeństwami, ale niesie za sobą pewne konsekwencje. Jeśli ból trwa dostatecznie długo nasz układ nerwowy staje się coraz lepszy w przesyłaniu, wzmacnianiu sygnałów o niebezpieczeństwie, a nawet w skrajnych przypadkach produkowaniu bólu nawet gdy pierwotnie inicjujące go uszkodzenie zagoiło się.

Wiejskie dróżki zmieniają się w autostrady i dochodzi do przejścia w ból chroniczny (lub dochodzi rozwinięcia się zespołów bólowych). Ale to już temat na inny wpis. Warto tylko wspomnieć, że większość tych czynników jest odwracalna, niekiedy wystarczy jedynie odrobina wiedzy i pomocy.

z sq-fizjo.pl



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group